Lifestyle

niedziela, 21 lipca 2019

"Chwila" dla siebie - czyli w odwiedzinach u Państwa M i Festiwal Zaczarowanej Piosenki!

Cześć i czołem!

Zdaję sobie sprawę z tego, że ostatnio trochę zawaliłam i przez jakieś dwa tygodnie nic się tu nie ukazało. Powodów jest kilka: kwestie techniczne, brak weny twórczej, sprawy prywatne i troszeczkę... lenistwa. Chcę natomiast byście mieli co czytać i oglądać dlatego dziś opowiem Wam o moim krótkim, ale w pełni dobrze wykorzystanym wyjeździe do Nowego Sącza.



Wyjazd planowałam od kilku miesięcy po tym jak nawiązałyśmy z Adą kontakt na Instagramie i zostałam przez nią zaproszona. Ada prowadzi bloga i Instagrama "Dwa plus trzy", którego założyła dla swoich córek - trojaczek, by w przyszłości mogły przeczytać jak wyglądało ich dzieciństwo, co osobiście uważam za świetny pomysł!
Ze względu na różne plany każdej z nas konkretną datę ustaliłyśmy w maju na 17 czerwca. Ja już wtedy nie mogłam się doczekać poznania tych fantastycznych osób!



Z racji tego, że podróżowałam z Warszawy pociągiem, postanowiłam podzielić czas jazdy i przenocować u swojej rodzonej siostry Kaliny w Krakowie. Tego dnia odbywał się jubileuszowy koncert Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, na który również planowałam się wybrać m.in. dlatego, że sama w tym roku wysłałam swoje zgłoszenie do konkursu. Postanowiłyśmy więc skorzystać z okazji spędzania czasu w Krakowie i ok 21:30 dotarłyśmy na rynek główny pod scenę gdzie właśnie odbywała się rozmowa z Moniką Kuszyńską. Tego wieczoru występowali laureaci poprzednich edycji wraz ze znanymi wokalistami. Wyjątkowym dla mnie momentem było usłyszeć na żywo AniKę Dąbrowską, bo wręcz rozpływam się, gdy słyszę jej głos i bardzo ją doceniam.



Zresztą cały ten wieczór był niezapomniany i bardzo wyjątkowy! Byłyśmy do samego końca, a najbardziej Zaczarowany moment był właśnie wtedy, gdy udało mi się podejść bardzo blisko sceny, gdy wszyscy obecni na scenie śpiewali "Piosenko leć", a z góry posypało się konfetti!!! Niby taka zwyczajna sytuacja, a jednak, gdy wszystko miało miejsce w jednym czasie tworzyło niezapomniane chwile!






Poniedziałek godzina 10:00 miał być dniem wyjazdu w stronę Nowego Sącza. Niestety obie z Kaliną zaspałyśmy, a kiedy uświadomiłyśmy sobie, że jest 9:30 na raz wstałyśmy i biegiem się szykować na autobus. Rzecz w tym, że każdy mój dzień zaczyna się od kąpieli i pielęgnacji skóry więc chcąc nie chcąc zanim pojawiłyśmy się w Galerii Krakowskiej minęło jakieś 2 godziny ze wszystkim. Ostatecznie po 12:00 byłam już w drodze do Państwa M.

Na przystanku odebrały mnie Ada z Leną i pojechałyśmy od razu do ich mieszkania gdzie poznałam jeszcze Zuzię i Tosię oraz męża Ady - Wojtka. Razem zjedliśmy pyszny obiad i wypiliśmy kawkę, a w trakcie Lena wręczyła mi piękny rysunek 😃 Korzystając z pogodnego wieczoru wybraliśmy się na bobrowisko. Przepiękne miejsce, w pobliżu którego płynie Dunajec, rosną maki, jest cisza i spokój!


Jak wspominałam po drodze mijaliśmy całe kępy pięknych, czerwonych maków, z których dziewczyny tworzyły całkiem spore bukiety, a jeden nawet otrzymałam od Tosi 💗 Wszystkie trzy dziewczyny na przemian opowiadały mi gdzie idziemy i co tam zobaczymy. Bardzo się cieszę, że udało nam się nawiązać super kontakt!




Powyższe zdjęcie przedstawia właśnie widok z wyżej postawionego domku - muszę przyznać, że od razu skojarzył mi się z Biebrzańskim Parkiem Narodowym, który miałam możliwość zobaczyć w 2010 roku. Bardzo wyjątkowe, spokojne i ciche miejsce. 

Wracając w kierunku parkingu zaszliśmy jeszcze na chwilę w kierunku mostka, na którym Ada zrobiła mi kilka zdjęć...


... a potem do parku, by dziewczyny skorzystały z placu zabaw. Tymczasem ja z Adą na ławeczce podziwiałyśmy widoki, nagrywałyśmy relacje na story i robiłyśmy zdjęcia 😊 Czułam, że wreszcie jestem dalej od domu i przyjemnie spędzam czas.




Po powrocie na krótko jeszcze wróciliśmy do mieszkania gdzie na balkonie wypiłyśmy kawkę, w czasie kiedy reszta wybrała się na rowery. Później wspólnie zjedliśmy kolację i Ada odwiozła mnie do miejsca, w którym nocowałam czyli do Miasteczka Galicyjskiego. Przebrałam się, zorganizowałam na drugi dzień i przy herbatce i filmie zakończyłam dzień 😊




Następnego dnia miałyśmy zaplanowane zwiedzanie Miasteczka Galicyjskiego, podczas gdy dziewczyny były ostatni dzień w szkole. Tego dnia dołączyła do nas Magda - dobra znajoma Ady i fantastyczna osoba!

Dygresja: Miasteczko Galicyjskie - oddział Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, jest rekonstrukcją fragmentu zabudowy małomiasteczkowej. Obejmuje niewielki plac rynkowy i pierzeje z kilkunastoma domami. Ten osobliwy zespół urbanistyczny przybliża atmosferę małych miasteczek dawnej prowincji monarchii austro-węgierskiej z przełomu XIX i XX wieku. Zachodnią pierzeję rynku zajmuje ratusz.


Poczta


Fryzjer. Rodzaje fryzur.



Sklep

Swoją drogą jak weszłam do sklepiku to od razu przypomniał mi się fragment "Dzieci z Bullerbyn" kiedy Lisa i Anna robiły zakupy w tym sklepiku i kilka razy wracały z powrotem. Dość podobnie wyglądały jak dla mnie te regały 😊 

Po obejściu wszystkich domów zrobiłyśmy sobie przerwę na kawę po środku placu głównego. Chwilka relaksu, kawka, przyjemna pogoda i dobre towarzystwo sprawiły mi ogromną przyjemność! 

Tuż po tym ruszyłyśmy w stronę skansenu. Miałyśmy niestety limit czasowy i trochę nam dokuczały komary, ale mimo to warto było zobaczyć choćby 10% całego terenu (Ada mówiła, że widziałam akurat mniejszą część skansenu). Na początku trasy skorzystałyśmy z chwili i na moją prośbę Ada zrobiła mi kilka zdjęć, z których mam jedno na profilowym na Facebooku, a reszta pojawi się w przyszłości kilka razy na Instagramie. 

Dalej miałyśmy okazję zobaczyć m.in. szkołę czyli dwie klasy i mieszkanie nauczyciela 😊 Udało się również przyjrzeć pracy pani, która wykonywała wzór na specjalnych bębnach:





Tuż przed godziną 14:00 uświadomiłyśmy sobie o planowanej wizycie więc biegiem "szłyśmy" do samochodu, Ja i Magda zostałyśmy same w mieszkaniu Ady, gdy oni wszyscy byli poza domem. Miałyśmy chwilę dla siebie na pogaduchy przez co bardziej się poznałyśmy, a kiedy rodzinka wróciła Ada przygotowała obiad. Jaki? Pierogi ruskie! Powiedziała, że wydaje mi się, iż pierwszy raz mam okazję je spróbować czym Ada była bardzo zaskoczona i nie mogła uwierzyć! Ale mówię Wam - były BOSKIE!

Po południu znów we trzy ruszyłyśmy w kierunku rynku w celu dalszej części poznania miasta przeze mnie. Planowałyśmy zjeść też lody choć nie udało nam się to, ponieważ musiałyśmy wrócić przekazać klucze do mieszkania Wojtkowi i dziewczynom. Ale nie był to koniec 😊 Magda musiała wracać do domu więc szybko podjechałyśmy jeszcze na lody, a zaraz po tym podwiozłyśmy ją i Ada zabrała mnie jeszcze żeby pokazać mi odnowiony dworzec PKP. Wiecie co? Warto było! Poważnie, wnętrze jest piękne! 




Wieczorem razem z Adą przy herbatce miałyśmy czas na pogaduchy i z powrotem wróciłam do Miasteczka, by spędzić tam drugą i zarazem ostatnią noc w Nowym Sączu.




Ostatniego dnia pozwoliłam sobie na dłuższy sen i na spokojnie zjedzenie śniadania i wypicie kawki. Przygotowałam wszystko w walizce, by potem dołożyć ostatnie rzeczy przed jej zamknięciem i opuścić pokój w jak najlepszym stanie 😊  Z racji, że była to środa przed Bożym Ciałem, dziewczyny w tym czasie miały zakończenie roku szkolnego i odbierały swoje pierwsze w życiu świadectwa 💗 No więc w ramach świętowania i początku wakacji zabrałyśmy się wszystkie na pyszne lody. My z Adą postawiłyśmy na kawkę, która zdecydowanie była świetnym wyborem! Korzystając jeszcze z okazji kupiłam kilka moich ukochanych oscypków! Skoczyłyśmy jeszcze na Planty gdzie nagrałyśmy trochę relacji na Instagrama i porobiłyśmy zdjęcia 😊 




Na zakończenie dziewczyny zabrały mnie do restauracji mamy Ady na pierogi z truskawkami. Były bardzo pyszne, aż żałuję, że nie byłam w stanie pomieścić wszystkich dziesięciu, ale tego dnia było dość gorąco i zwyczajnie nie dałam rady.

Niestety zbliżał się czas mojego wyjazdu. Zaraz do Nowego Sącza miał dojechać mój tata i Kalina więc skierowałyśmy się ostatni raz w stronę Miasteczka Galicyjskiego. Bardzo chciałam wyjechać z jakąś pamiątką, dlatego umówiłyśmy się z dziewczynami, że zrobimy sobie zdjęcia, bo muszę Wam powiedzieć, że jestem ich wielką fanką!!! 💗 

Oto efekty naszej małej sesji:







Od lewej: Lena, Tosia, Baśka i Zuzia 

Muszę przyznać, że tak bardzo ten wyjazd był udany i tak bardzo polubiłam dziewczyny, że łezka zakręciła się w oku i przez chwilę gardło zacisnęło. Krótki wyjazd, ale na maksa wykorzystany w fantastycznym towarzystwie. Z pewnością mogę przyznać, że pragnę wrócić do nich jeszcze 💗 Żałuję, że nie udało mi się pożegnać z Wojtkiem, ale jak Ada powiedziała: "to znaczy, że jeszcze wrócisz". 

Ado, Tosiu, Lenko, Zuziu i Wojtku - dziękuję Wam za gościnę i cudowny czas, który mogłam z Wami spędzić! Jesteście fantastyczni! Już tęsknię!

Magdo - dziękuję za oprowadzenie po Miasteczku i specjalnie dla mnie wcielenie się w rolę przewodnika oraz miłe popołudnie! Mam nadzieję, że nie było to nasze ostatnie spotkanie!



Buziaki!
Baśka


_________________________________________________________________________________

Źródło: 

6 komentarzy:

  1. Droga Basiu! Żyj pełnią życia i nigdy nie pozwól aby Twoja choroba zatrzymała Cię przed spełnianiem marzeń! Wierzę mocno w Ciebie i przesyłam uściski i całusy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały blog. Gratuluję pogody ducha. Życzę wszystkiego dobrego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cześć :) Świetnie, że prowadzisz takiego bloga. Życzę ci wszystkiego dobrego i jak najwięcej uśmiechów tak jak na tych zdjęciach! Gdzie następny wyjazd? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś super. Przeciwności losu jakie na ciebie spadło ani na chwilę nie zmieniło Twojej wiary, że życie to nie tylko być - pięknym, mądrym (itd.) człowiekiem. Życie to My oraz nasz świat! Pozdrawiam serdecznie i życzę sobie oraz innym byśmy byli tacy wytrwali w dążeniu do celu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna z Ciebie dziewczyna, uśmiechnięta i radosna, z tego co widzę lubisz podróże. Jeśli Cię kiedyś przywieje w lubelskie to chętnie bym Ci w takim tripie potowarzyszył :) Blog leci do zakładek, jeśli zechcesz na pewno się jakoś umówimy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cześć, Twoja pogoda ducha i sposób w jaki opisujesz swoje przeżycia mocno mnie poruszyły. Bije od Ciebie bardzo pozytywna energia ;) życzę Ci z całego serca żebyś zawsze miała jej dużo no i gratuluję bloga :)

    OdpowiedzUsuń